Ostatnio dużo czytam, lecz nie mam kiedy spisać przemyśleń, odczuć, spostrzeżeń. Chyba muszę zwolnić tempo życia i przystopować z pracoholizmem, lecz na pewno książki nadal pozostaną moim uzależnieniem.
Aneta Jadowska (po zamknięciu serii z wiedźmą i jej pokręconym życiem) kontynuuje swoją wizję alternatywnego miasta ulokowanego na obrzeżach Torunia. W książce „Szamański blues” na pierwszy plan wysuwa się policjant Witkac czyli kolega Dory. Jako początkujący szaman dopiero poznaje Thorn, swoją nową rolę i elementy rzeczywistości, które go zaskakują.
Broni się jak może przed pełnym przyjęciem szamaństwa, co nie dziwi, gdy pojawia się jego dawna miłość i prosi o pomoc w związku z niecodziennymi wydarzeniami na terenie lokalnego szpitala. Postanawia jej pomóc, ale przeczuwa, że będzie go to wiele kosztowało.
Przygodę z tego rodzaju fantastyką rozpoczęłam właśnie z Dorą i jej światem, co przekonało mnie o tym, iż nie tylko zagraniczni pisarze są dobrzy w takiej literaturze.
Teraz na mojej półce z książkami swoje miejsce znalazła seria Briggs, a zaraz za nią znajdują się polscy pisarze: Jadowska i Ćwiek. Gdyby ich powieści nie były tak dobrze napisane, to pozostałabym zapewne z dala od krajowych autorów.
Wciągnęły mnie losy Witkaca, a wcześniej perypetie opisane w powieści „Chłopcy 4. Największa przygoda”.
Z tego powodu naprawdę cieszę się, że wpadłam na Dorową serię zupełnie przypadkowo, zdecydowałam się ją przeczytać, a później namówić do lektury kolejne osoby. Czekam na ciąg dalszy, Aneto.