Stephanie Plum to wykreowana przez Janet Evanovich bohaterka cyklu powieści sensacyjno-humorystycznych. Seria ma już szesnaście przetłumaczonych tomów, a każdy z nich można czytać odrębnie. Przeczytałam każdy z nich, czasem nawet po dwa razy.
„Obłędna szesnastka” to oczywiście 16 już tom przygód Śliweczki, który mimo małego opóźnienia dotarł w jednym kawałku do Wrocławia, żeby trafić prosto w moje ręce.
Tak jak zwykle, jeśli chodzi o twórczości Evanovich, od razu zaczęłam czytać i przepadłam dla świata.
Stephanie Plum, łowczyni nagród pracująca w agencji kuzyna Vinciego, tym razem (oprócz znalezienia zwykłych NS-ów czyli osób, które się nie stawiły na wezwanie) musi znaleźć członka swojej rodziny, który ma sześciocyfrowe długi karciane u gangstera Bobby'ego Słonecznika. Bandyta nie zamierza go uwolnić, póki nie odzyska pieniędzy.
Wraz ze „szczęśliwą” butelką wuja Pipa, Connie i Lula u boku naszej głównej bohaterki muszą jedynie odnaleźć Vinniego, uratować agencje poręczeń, zorganizować Hobbitcon, urządzić wyprzedaż chodnikową zawartości biura, a na dokładkę doprowadzić do sądu kilku zwykłych NS-ów i wyruszyć w pościg za gangsterem o przezwisku Obrzyn.
Dla naszej szczęściary to przecież pikuś, ale czy na pewno?
Książka, tak jak reszta przygód Śliwki, jest cudowna. Według mnie tym razem brakuje jedynie więcej wątków z Komandosem. Z tego powodu mam lekki niedosyt. Czekam na kolejny tom i życzę wszystkim dobrej lektury. Jestem pewna, że dla Was to też będzie czysta przyjemność.