I znów przekroczyłam granice zwaną
przeze mnie „to nie dla mnie, nie czytam” i postanowiłam rzutem
na przysłowiową głęboką wodę rozpocząć lekturę „ Miłość
jest lekarstwem” Eltona Johna. Ta książka to jedna z niewielu
biografii, które czytałam i pierwsza, o której będę pisać na
blogu. Czy żałuję decyzji o przekroczeniu tej granicy czy
przeciwnie? To na samiuteńkim końcu wpisu.
Obecnie na świecie jest wiele chorób
tych mniej lub bardziej poważnych. Wśród tych bardziej poważnych
(zakaźnych) znajdują się: gruźlica, malaria, schistosomatoza,
ebola, o której ostatnio jest głośno oraz oczywiście AIDS, której
problem przybliża Elton John.
Eltona
Johna pewnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to brytyjski
piosenkarz, kompozytor, pianista i okazjonalnie aktor. Skomponował
wraz z Hansem
Zimmerem muzykę
do wszystkim znanej bajki Disneya „Król lew”. Od lat 80 jest
aktywnym działaczem walki z AIDS. W 1992 założył fundację Elton
John AIDS Foundation, która dziś jest jedną z czołowych
organizacji non profit zajmujących się zwalczaniem HIV i AIDS.
„Miłość
jest lekarstwem” to nie zwyczajna biografia kolejnego gwiazdora. To
książka, która porusza temat choroby, z którą w latach 80 chorzy
ludzi żyli, a potem umierali w cierpieniach i często w samotności.
W niej Elton John, który dość długo był uzależniony od
narkotyków ( kokainy), alkoholu, jedzenia oraz zmagał się z
bulimią, opowiada o tym, jak i dzięki komu zerwał z nałogami oraz
jak zrodził się pomysł założenia fundacji. Jak możemy
przeczytać, wszystko to zaczęło się od przyjaźni z Rayanem
Whitem - chłopcem chorującym na HIV/AIDS. Po śmierci chłopca
Elton John miał ogromną chęć i wolę zmiany swojego życia oraz
chciał wykorzystać swoją sławę do pomocy HIV-pozytywnym osobom i
poszerzenia społecznej wiedzy o tej chorobie.
Po
przedstawieniu czytelnikom historii White'a omawia chorobę
(przybliża ją przeciętnemu człowiekowi), stosunek społeczeństwa
do chorych oraz działania władz przeróżnych państw w tej kwestii
na przestrzeni lat. „Miłość jest lekarstwem” pomaga nam
otworzyć sobie oczy i ocenić nasz stosunek do osób poważnie
chorych oraz na to co robimy z wiedzą, którą posiadamy na temat
tej czy innej choroby. Zapewne nikt z nas nie może szczerze
przyznać, że jest bez winy, bo zawsze pomagał, nie dyskryminował,
odnosił się z szacunkiem należnym każdemu, gdy widział/ spotkał
osobę chorą. Na przykład jest wiele osób, które z niewiadomych
dla mnie powodów wyśmiewają dzieci/osoby dorosłe, które są
niepełnosprawne. Traktują ich jako odmieńców, co jest krzywdzące.
Tym razem opieram się też na moim długoletnim doświadczeniu. Dla
niektórych również nie istnieje pojęcie pomoc bezinteresowna,
bowiem świat kręci się (w większości przypadków) wokół
pieniądza. Elton John pokazuje, że wcale nie powinno tak być i
nie ma takiej potrzeby, żeby przywiązywać taką wagę do
pieniądza. Ważniejsi są ludzie - oni są jeden jedyny raz z nami,
a pieniądz to rzecz nabyta.
Książka
jest napisana tak, że czyta się ją z zapartym tchem, inspiruje
mnóstwo spostrzeżeń, przemyśleń w głowie. To książka, którą
powinien przeczytać każdy, bez wyjątków. Czasu poświęconego
na jej lekturę nie uważam za zmarnowany.
„AIDS
to choroba, która atakuje nie tylko układ odpornościowy, ale także
nasze człowieczeństwo. Infekuje nasze organizacje obywatelskie
strachem, nasze społeczności nienawiścią, nasze korporacje
chciwością, nasze kościoły, synagogi i meczety niechęcią. Nie
istnieją żadne lekarstwa, żadne zdobycze nauki, które mogłyby
uodpornić nas na te społeczne schorzenia. I dlatego właśnie
pokonania AIDS wymaga odmienienia serc i edukowania umysłów.
(…) Niezbędne jest, by organizacje charytatywne kontynuowały swą
wspaniałą pracę na pierwszej linii frontu naszej batalii z AIDS.”
Recenzja dla: