Z twórczością Marty Kisiel zetknęłam
się po raz pierwszy kilka lat temu podczas pobytu w szpitalu.
Chodzi o książkę „Dożywocie”, po którą pewnie bym nie
sięgnęła, gdyby nie pielęgniarka z oddziału rehabilitacji, która
mi o niej opowiedziała i zachęciła do lektury tak, że po kilku
godzinach zabrakło mi kartek do przewracania. Po jej przeczytaniu
chciałam napisać recenzję, ale nie wiedziałam, co napisać i jak
to zaszufladkować. Zastanawiam się nad powtórną lekturą i być
może napiszę więcej o tej powieści w przyszłości. Trudność
tkwi w tym, że „Dożywocie” jest pozbawione fabuły.
Marta Kisiel jest polską pisarką
fantasy, a z wykształcenia polonistką. Zadebiutowała
opowiadaniem „Rozmowa dyskwalifikacyjna” na łamach internetowego
magazynu literackiego „Fahrenheit”. Aktualnie ma na swoim koncie
również dwie powieści: „Dożywocie i „Nomen Omen”. Teraz
skoncentruję się na tej drugiej książce.
Salomea
Klementyna Przygoda ma dwadzieścia pięć lat i mieszka z rodzicami.
Jej brat Niedaś studiuje we Wrocławiu. Sytuacja rodzinna nie jest
ciekawa. Matka namawia ją do korzystania ze swobody seksualnej, a
brat sprawia wszystkim jedynie kłopoty. Salka pewnego dnia ucieka
więc z rodzinnej miejscowości do Wrocławia, bo ma już dosyć
swojej rodziny. Wprowadza się na Lipową 5, gdzie życie nie
przypomina jednak sielanki. W nowym domu z telefonu dobiegają
nieznajome i dziwne szepty. Jej współlokatorka to dobrze wychowana
i gustująca w śmietankowych wafelkach papuga, która jest nazywana
Roy Keane. Zamieszkuje tam też Pani Bolesna, a później wychodzi na
jaw obecność jej dwóch sióstr „ksero”.
Pewnego
dnia pojawia się Niedaś, który próbuje z miłości do siostry
utopić ją w Odrze. Jednak to tylko początek komplikacji.
Powieść
pod każdym względem jest świetna. W książce są zamieszczone
mapki Wrocławia, które pozwalają umiejscowić wydarzenia opisane w
powieści. „Nomen Omen” czyta się szybko i przyjemnie, a
chwilami tekst wywołuje u czytelników śmiech. Czekam na kolejną
porcję twórczości Marty Kisiel w tym stylu. Polecam! Warto
przeczytać.